Po raz pierwszy na turkowskiej scenie


STRONA GŁÓWNA - WYDARZENIA -  

Po raz pierwszy na turkowskiej scenie Śpiewali Krakowiacy i Górale. Przepiękną historię o miłości, w wykonaniu uczniów kaliskiej szkoły muzycznej, mieli okazję wysłuchać i zobaczyć turkowianie w auli Liceum Ogólnokształcącego, gdzie na scenie wystawiono “Krakowiaków i Górali”. Turek nie miał okazji dotąd zmierzyć się z repertuarem operowym i to takim, jak ten – uznawanym za pierwszą operę narodową. Interpretacja przygotowana przez młodych kaliskich artystów i ich wychowawców, okazała się znakomitym pomysłem.

„Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale”, to utwór Wojciecha Bogusławskiego, do którego muzykę stworzył Jan Stefani. Jego premiera odbyła się w niedzielę, 1 marca 1794 roku w Teatrze Narodowym w Warszawie, gdzie jej twórca był dyrektorem. Widownia ujrzała ją po raz pierwszy dokładnie cztery tygodnie przed przysięgą Tadeusza Kościuszki. Wtedy teatr zapełniła przedzaborowa elita – oficerowie rosyjscy, polscy, szlachta i bogaci mieszczanie, a także magnaci i inni możni. Warto wspomnieć, że w operze śpiewał sam Bogusławski. To właśnie on zainicjował polską twórczość operową opartą na motywach ludowych.

Premiera miłosnych perypetii Stacha i Basi oraz tytułowego cudu przyjęta została entuzjastycznie. Lecz już po trzecim wystawieniu zabronił jej ambasador carski. Na scenę powróciła w czasach insurekcji kościuszkowskiej. Przez kolejne lata opera była nieustannie aktualizowana, przerabiana (stąd różne wersje tytułu), miała także liczne kontynuacje. Dużą popularnością cieszyło się wykonanie, które w 1991 roku zrealizował Krzysztof Kolberger. Wówczas w obsadzie znaleźli się gościnnie między innymi Maryla Rodowicz jako Dorota, Artur Żmijewski jako Bardos oraz Danuta Rinn jako Miechodmuch.

W poniedziałkowe popołudnie (19 października), aula liceum wypełniła się po same brzegi. Chyba po raz pierwszy dla widzów zabrakło miejsc siedzących i część słuchała i oglądała widowisko stojąc, ale jak zapewniali, wcale im to nie przeszkadzało, gdyż świetnie się bawili. W Turku było już wiele koncertów. Występowały tu takie sławy jak: Krzysztof Penderecki czy Agnieszka Duczmal, lecz opery nigdy jeszcze nie wystawiano. I zapewne to było powodem tak licznej frekwencji.

Opera rozpoczęła się od utworu wykonanego na fortepianie przez Milenę Piszczorowicz. Następnie na scenę spośród widowni wyłonili się główni bohaterowie: Basia i Stach. Właśnie wokół tych dwojga zakochanych, toczy się główny wątek utworu. Na ich nieszczęście, ojciec dziewczyny obiecał jej rękę góralowi Bryndasowi. Spór by tak się nie stało, niemalże doprowadził do bitwy. Nie doszło do niego dzięki Bardosowi, który „cudownie” rażąc górali prądem doprowadził zwaśnione strony do zgody. W czasie trwania utworu, na scenie i przed nią panował ruch. Widzom się to bardzo podobało, nigdy nie wiedzieli skąd wyjdą kolejni artyści i co wydarzy się dalej. Publiczność bawiła się świetnie.

A to dzięki interpretacji Katarzyny Wieczorek, opiekunki młodych artystów z Kalisza. Jej celem, jak mówiła, było przedstawienie opery w sposób humorystyczny, by łatwiej trafiła do młodych ludzi. I doskonale jej się to udało. Cała reszta to zasługa aktorów, w których rolę wcielili się uczniowie wydziału wokalnego działającego przy Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Kaliszu. Warto dodać, że grająca Maryśkę, Agnieszka Szymaniak, jest absolwentką klasy akordeonu, w turkowskiej SM.

Mimo że sztukę przekazano w sposób humorystyczny, łatwo było się domyślić, dlaczego „Kakowiacy i Górale” uznani zostali za operę narodową. Biorąc pod uwagę napiętą w ówczesnych czasach sytuację polityczną – przed trzecim rozbiorem Polski – tekst według współczesnych znawców teatru, to mistrzostwo aluzji. Libretto skrywa typowo niepodległościowy charakter. Nie ma więc wątpliwości, że w tamtych czasach, dodawała otuchy wielu Polakom.

Choć zaprezentowana na deskach turkowskiego liceum opera była dużo skromniejsza, niż te wystawiane w teatrach, a orkiestrę zastąpił fortepian, turkowianie mieli okazję przekonać się, jak wygląda tego typu sztuka. -Jestem miło zaskoczony, bo myślałem że opera to poważny i nudny utwór. Teraz wiem, że to nie prawda. Zamierzam więc w najbliższym czasie wybrać się do innego miasta, by zobaczyć ją w pełnej krasie – mówi jeden z widzów.

Iwona Łechtańska

 

Obserwuj nas na Facebooku


Państwowa Szkoła Muzyczka w Kaliszu

Obserwuj Nas: